Przegląd prasy | Dla nauczycieli | Dla młodzieży | Przyroda | Video-fizyka | Fizyka współczesna | Projekt FCHGo | Innowacyjna fizyka | Projekt E4 |
Polska znajduje się dziś na swoim historycznym szczycie rozwojowym – PKB per capita w odniesieniu do światowego lidera technologicznego, Stanów Zjednoczonych, wynosi nad Wisłą około 40–45 proc. W ostatnich 200 latach nie udało nam się trwale przebić takiego poziomu. Za każdym razem, gdy nasza gospodarka nabierała rozpędu, „odbijała się” od tej granicy i wielu lat potrzebowała na to, by po raz kolejny się do niej zbliżyć. [...] Wydaje mi się, że aby nie spaść z miejsca, w którym się obecnie znajdujemy, powinniśmy skupić się na tym, czego zabrakło podczas poprzednich prób modernizacyjnych – na dokonaniu zmiany kulturalno‑mentalnej Polaków oraz polepszeniu jakości instytucji.
Dziś po raz kolejny znajdujemy się na swoim historycznym szczycie rozwojowym. Co zrobić, by nie powielić błędów z przeszłości i się na nim utrzymać? Po raz szósty w okresie ostatnich 200 lat nasze PKB per capita osiągnęło poziom mniej więcej 40–45 proc. wartości notowanej u światowego lidera technologicznego. Do połowy XIX w. była nim Wielka Brytania, a następnie – aż po dziś dzień – Stany Zjednoczone. Nigdy jednak nie udało nam się przebić tego poziomu – za każdym razem polska gospodarka „odbijała się” od tej granicy, drastycznie spadała i wielu lat potrzebowała na to, by po raz kolejny się do niej zbliżyć. Świadczy to o tym, że Polska na przestrzeni ostatnich dwóch wieków była jednak krajem peryferyjnym w skali Europy i – nazwijmy to – „półperyferyjnym” w skali świata. Nie udało nam się zbliżyć do upragnionego centrum. Dzisiejszy model wzrostu, według którego rozwija się polska gospodarka, ma – podobnie jak poprzednie, znane nam z historii – charakter ekstensywny. Jest on oparty w dużej mierze na taniej sile roboczej, imitacji oraz imporcie technologii. Oczywiście, w związku z integracją europejską nastąpiły też istotne zmiany instytucjonalne. Nie jestem jednak przekonany, czy zmieniła się nasza mentalność. Czy nadal jeszcze nie pokutuje – zwłaszcza wśród politycznych elit – błędne przekonanie, że gospodarka wkroczy na ścieżkę sukcesu jedynie dzięki budowie nowych fabryk oraz infrastruktury? Czy w ostatnich latach udało nam się wykreować wystarczającą liczbę silnych, wychodzących z roli prostych podwykonawców oraz posiadających globalne aspiracje firm? Takich, które mogłyby pociągnąć nasz wzrost, a także utrzymać wybudowaną w ostatnim czasie infrastrukturę, tak by nie stała się dla nas ciężarem nie do udźwignięcia. Wydaje mi się, że nadal nie mamy gospodarki dość nowoczesnej, by móc ją nazywać centrum. Cały czas jeszcze trochę nam brakuje, by tę granicę przekroczyć. Niż demograficzny, przeciętna jakość instytucji, relatywnie wysokie oczekiwania społeczne – to tylko niektóre z czynników mających wpływ na to, że nie możemy przebić szklanego sufitu. Wydaje mi się, że aby nie spaść z miejsca, w którym się obecnie znajdujemy, powinniśmy skupić się na tym, czego zabrakło podczas poprzednich prób modernizacyjnych – na dokonaniu zmiany kulturalno‑mentalnej Polaków oraz polepszeniu jakości instytucji. Bez tego może nas czekać upadek podobny do tych, jakich w ostatnich latach doświadczyły Grecja, Hiszpania czy Portugalia. (skrót GK) Całość wywiadu na stronie Thinklettera |
|||||