|
Wydział
Fizyki, Astronomii
i Informatyki Stosowanej UMK
Soczewki grubasy
|
|
Grzegorz Karwasz1,2, Mirosław Brozis1
1Instytut
Fizyki, Pomorska Akademia Pedagogiczna, Słupsk
2Dipartimento di Fisica, Università di
Trento, Włochy
Abstrakt
W artykule opisujemy trzy zagadnienia optyki
geometrycznej, zazwyczaj pomijane w nauczaniu fizyki:
1) zależność ogniskowej od ośrodka, w którym znajduje
się soczewka
2) sferyczne powierzchnie załamujące (półsoczewki)
3) soczewki w formie pełnej kuli.
Spis przykładów rachunkowych:
|
Spis galerii fotografii:
|
Spis filmów:
|
1. Grube jest piękne, albo
przynajmniej było na obrazach Rubensa (1577–1640).
Od czasów traktatu pt. „Optyka” Izaaka Newtona (1704) grube są w niełasce,
a panują niepodzielnie soczewki cienkie, które opisuje równanie
1/f=1/p+1/q
(1a)
gdzie f zależy od promieni krzywizny soczewek w
sposób następuj±cy
1/f=(n–1)(1/R1
+ 1/R2)
(1b)
a n jest współczynnikiem refrakcji, czyli załamania,
materiału soczewki.
(Dla przypomnienia, jeśli
soczewka jest wklęsła, to promienie krzywizny uważa się za ujemne; w
konsekwencji, jeśli q jest ujemne, to obraz jest pozorny – powstaje po
tej samej stronie co przedmiot.)
Wszystko co nie spełnia równanie
(1) nazywane jest aberracją, czyli zboczeniem. Okazuje się, że zboczeń
jest więcej niż przypadków prawowitych.
2. Na ogół milcząco zakłada się,
że przed i za soczewką znajduje się powietrze (o współczynniku załamania w
przybliżeniu n = 1). Jeśli jest inaczej, jak np. w przypadku
bąbelków wody w oleju lub innych dwóch różnych cieczy, fot. 1, „wypukły”
bąbelek staje się soczewką rozpraszającą. Podobnie jest w przypadku straganu ze
wszystkimi rozmiarami baterii, jak na fot. 2. (Młodzież nie pamięta, ale
jeszcze 20 lat temu zdobycie np. baterii paluszków było nie lada wyczynem handlowym;
nasz projekt rozwiązuje ten problem).
Pełne równanie soczewki, uwzględniające trzy różne ośrodki: n1
w którym znajduje się obiekt, n2 materiału soczewki i n3
materiału, w którym powstaje obraz, nie jest wcale takie proste:
n1/p
+ n3/q = (n2 – n3)/R2
+ (n2 – n1)/R1
(2)
|
| Fot. 1. Kaczki w
szklanej popielniczce: jest to przykład dwóch cieczy niemieszaj±cych się. Ciecz
niebieska, mimo że cięższa, ma niższy współczynnik załamania niż ciecz
bezbarwna. Potrząsanie popielniczką wytwarza bąbelki jednej cieczy w drugiej
(lub bąbelki powietrza), które działają jak soczewki rozpraszające. Taki sam
efekt można uzyskać nalewając do słoika 0,5–1 cm3 oleju, a następnie
gwałtownie zamieszać, dla utworzenia bąbelków powietrza; jeszcze lepiej
zamieszać olej z wodą | Fot. 2. Stragan z bateriami
wszystkich rozmiarów. Baterie są oczywiście jednego, jedynego rodzaju, jak niegdyś w PRL, a jedynie woda się
znajduje raz w szklance, raz w akwarium (a czasem w głowie) |
Ogniskowa (tzn. q dla
warunku p = ∞) wynosi q = n3[R/(2n2
– n3 – n1)] gdzie założyliśmy dla
uproszczenia R1 = R2. Ponieważ wewnątrz
ludzkiego oka n3 odpowiada „ciału szklistemu”, czyli
praktycznie wodzie, a współczynnik załamania soczewki oka nie jest wiele
większy od 1,0, to pływak bez okularów do nurkowania widzi wszystko rozmazane,
tak jak dalekowidz w – „brylach jak lunety” (rozwiązanie zadania).
3. W równaniach (1) i (2) nadal
pozostają ukryte założenia: 1) że promienie biegną blisko osi soczewki (co
jest równoważne założeniu o dużym promieniu krzywizny soczewki) i 2) że
soczewka jest cienka.
Jeśli soczewka nie jest cienka, to promienie równoległe, biegnące z nieskończonej
odległości, ale leżące w różnej odległości od osi optycznej, wcale nie skupiają
się w jednym punkcie. Taką aberrację nazywamy sferyczną, bo poniekąd
jest spowodowana kulistą formą soczewki – grubszą nieco w środku. Jest to jednakże
tautologia, bo soczewki są sferyczne (tak je łatwiej szlifować). W przypadku
luster – aby promienie skupiały się w jednym punkcie, forma zwierciadła powinna
być paraboliczna, co z kolei ogranicza ich kątowy zakres obserwacji.
4. Z tej samej sferycznej formy
soczewki cienkiej wynika, że jeśli obiekt nie znajduje się na osi optycznej,
to jego obraz jest zniekształcony – punktowe źródło światła zamienia się w
przecinek (aberracja nosi nazwę „komy”). I jest jeszcze aberracja chromatyczna
– wynikająca z zależności współczynnika załamania od długości fali światła. Tę
aberrację usuwa się składając dwa gatunki szkła, które w podręcznikach nazywa
się „crown” – szkło krzemowo-potasowe (n=1,52) oraz „flint” (n=1,65) –
o dużej zawartości tlenku ołowiu, otrzymywane z domieszką specyficznego
margla. Nazwy pochodzą jeszcze z pozwolenia na produkcję, wydanego przez króla
Anglii w 1676 roku dla niejakiego George'a Ravenscrofta, który podobno wywiózł sekrety produkcji szkła
optycznego z Wenecji.
5. Jeśli soczewka jest gruba, to
wcale nie jest powiedziane, że promienie biegnące z nieskończoności skupią się
w tej samej odległości od „środka” soczewki. Co zresztą jest „środkiem”
soczewki? W tym przypadku każdą płaszczyznę rozgraniczającą powietrze/szkło, a
następnie szkło/powietrze należy rozważać oddzielnie, jako tzw. dioptrię, czyli
półsoczewkę. Czytelnikom Fizyki w Szkole równanie dioptrii nie
powinno być obce, bo zostało ostatnio „przemycone” z zadaniami z Olimpiady
Fizycznej [2]. A jest ono np. w programie włoskich liceów.
n1/p
+ n2/q = (n2 – n1)/R
(3a)
gdzie podobnie jak w równaniu (1)
zakłada się, że przedmiot leży na lewo od granicy rozdziału dwóch ośrodków,
natomiast promień krzywizny R uważa się za dodatni, jeśli środek
krzywizny leży na prawo od granicy ośrodków, zaś ujemne q oznacza, że
obraz powstaje po tej samej stronie co przedmiot (czyli po lewej).
Powiększenie dioptrii wyraża się
wzorem
I = n1q/n2p
= (q – R)/(p + R);
(3b)
gdzie ujemny znak I
oznacza obraz prosty (nieodwrócony).
6. Raz poznawszy równanie
półsoczewki, jesteśmy w stanie wyjaśnić rachunkowo wielkość bąbli powietrza w
szklanej lub żelatynowej kuli (lub np. pachnących, żelatynowych
świecach. Dla przykładu, bąbel w głębi kuli (np. 15
cm od „przedniej” powierzchni) o średnicy 20
cm (w tym przypadku należy przyjąć promień R = –10
cm w równaniu dioptrii) będzie wydawał się 1,6 razy większy, jeśli pływa w
wodzie (n = 1,33) i 2 razy większy, jeśli jest zatopiony w szkle (n =
1,5). Jeśli natomiast umieścimy go bliżej, np. 5
cm od przedniej ścianki, to powiększenie w szkle
zmniejszy się do 1,2 raza. W granicznym przypadku, przedmiot na końcu kuli
jest powiększony n/(n – 2) razy, czyli dla szkła 3
razy, niezależnie promienia, zob. fot. 3.
|
| Fot. 3. Kula z
weneckiego szkła – przykład półsoczewki. Owalny kwiatek w głębi kuli wydaje się
3 razy większy niż ten z przodu. Deformacje kwiatków na brzegach kuli są
dowodem, że równanie półsoczewki korzysta z tych samych założeń, co równanie
soczewki cienkiej: promieni przyosiowych. Jeśli promienie nie są przyosiowe, to
równania (1)–(3) się nie stosują. | Fot. 4. Nierównomierne
powiększenie obiektu w kuli, w zależności od jego położenia, czyni z krasnala
potwora. Etykieta sklepowa leży poza kulą – jej zniekształcenie pokazuje, że
optyka grubych soczewek jest dla promieni nieprzyosiowych – bardzo
skomplikowana. |
Ponieważ powiększenie zależy od
położenia, postacie całkiem proporcjonalne, np. krasnal na fot. 4, stają się w
„magicznych” kulach karykaturami.
6a. Dioptria wklęsła daje
oczywiście obrazy pomniejszone (promień krzywizny jest dodatni, zob. przykład
liczbowy w [1]), jak np. fotelik z pingwinami, fot. 5, czy „Ostatnia
Wieczerza”, fot. 6 (z Republiki Ludowej Chin, czegóż nie robi się dla
pieniędzy!).
7. Gdy już umiemy liczyć
półsoczewki, to soczewka gruba jest niczym innym jak złożeniem dwóch półsoczewek:
powietrze/szkło + szkło/powietrze. Dla przykładu ogniskowa soczewki o promieniu
10 cm
wykonanej ze szkła (n = 1,5) wynosi 5
cm. Natomiast dla soczewki cienkiej, dwuwypukłej, o obu
promieniach krzywizny równych 10 cm,
ogniskowa jest dwa razy większa, 10
cm.
I tu widać sens używania soczewek cienkich: w soczewce grubej, aby uzyskać
obraz powiększony i prosty (jak w lupie), obiekt musi się znajdować bardzo
blisko niej. W naszym przykładzie liczbowym,
zmieniając odległość obiektu od szklanej kuli z 3
cm na 4 cm
powiększenie rośnie z 7,5 na 15 razy*). W analogicznej
soczewce cienkiej powiększenia zmieniają się mniej, z –4,3 na –6,6 raza dla
powyższych odległości. Soczewka gruba jest więc obiektem „bliskowidzącym”.
Powiększenie
przedmiotu leżącego tuż za kulą (p = 0) wynosi – podobnie jak dla
przedmiotu leżącego na „końcu” kuli – n/(n – 2), czyli
3 dla szkła o n = 1,5.
Dla odległości większych od ogniskowej powstające w kuli obrazy są odwrócone,
podobnie jak dla soczewek cienkich, zob. fot. 7.
| | Fot. 7. Jedna wieża
Eiffla jest umieszczona w kuli – kula
działa jak półsoczewka. Wieża odwrócona to obraz wieży z kuli sąsiedniej –
dwie kule tworzą coś w rodzaju mikroskopu: jedna wytwarza obraz rzeczywisty
odwrócony, druga tworzy z niego obraz pozorny | Fot.8. Płytka równoległościenna to też gruba soczewka (złożenie dwóch półsoczewek
o promieniach R = ∞). Nie powiększa, a tylko przybliż |
8. Pierwsze mikroskopy były
jednak budowane z soczewek grubych – szklanych kul. Ich konstruktor, Anton van
Leeuwenhoek przeszedł do historii jako twórca mikrobiologii, zupełnie przez
przypadek. Handlował suknem i przyprawami i któregoś dnia postanowił
sprawdzić, dlaczego pieprz piecze. Podejrzewał, że nasionka mają małe haczyki,
którymi przyczepiają się do języka. Rozgniótł więc trochę nasion pieprzu i
zalał wodą, aby namiękły. Był jednak zajęty sprawami zawodowymi, więc obejrzał
pieprz dopiero po paru dniach: roiło się w nich od mikrobów.
9. Równanie dioptrii pozwala też
wyjaśnić, dlaczego ryby w wodzie i pranie
w pralce (oglądane przez szklany wziernik) wydają się położone bliżej
niż w rzeczywistości. Wystarczy w tym celu promień krzywizny dioptrii przyjąć R
= ∞ i w konsekwencji równanie (tzw. dioptrii płaskiej) przyjmuje
postać q = –(n2/n1)p,
a powiększenie wynosi I = –1 (obraz jest pozorny). Efekt
„przybliżenia” jest znaczny, jeśli dioptrią jest np. szklany sześcian, uchwyt
na notatki, fot. 8.
I tak np. guzik w pralce w
odległości 10 cm
od wziernika o grubości 1 cm
wydaje się być położony w odległości 8,2
cm, a nie 11
cm. To samo zagadnienie da się rozwiązać analizując bieg promieni
załamanych, ale pytanie brzmi wówczas: „Rybak widzi szczupaka pod kątem 50°,
pozornie na głębokości 2m; gdzie znajduje się szczupak?”
10. Ciągle jednak nie pozbyliśmy
się założenia 1) – promieni przyosiowych (paraksjalnych). Jak widać na zdjęciu
nr 9, zwykła szklanka staje się
skomplikowanym urządzeniem optycznym, które trudno przybliżyć jakimś równaniem
– z pomocą przychodzą komputery [3]. Skomplikowane bryły
soczewek dostarczają efektów zupełnie niespodziewanych, jak rozdwojenie obrazu
na fot. 5.
Fot. 9.
Nawet zwykła szklanka pokazuje, jak skomplikowana jest optyka promieni nieprzyosiowych
(fot. A. Krzysztofowicz)
Szklanka i nożyczki
Szklanka i pingwin
| Fot. 10. Wałki z
pleksiglasu są też grubymi soczewkami – cylindrycznymi. Podobnie jak
w przypadku szklanej kuli, obiekty umieszczone tuż za soczewką są
powiększane w czynnik n/(n – 2), niezależnie od promienia
pręta, co widać na zdjęciu
"Szklanka do czytania"
|
Nawiasem mówiąc, i szklanka i
wałek plexi są soczewkami cylindrycznymi, a nie sferycznymi.
Równanie soczewki cylindrycznej jest takie same jak sferycznej, tylko że w
jednym wymiarze: soczewka z bliska powiększa, zob. fot. 10, z daleka odwraca,
fot. 11.
| | Fot. 11. Akwarium z
rybkami w witrynie sklepu w Antony (Paryż) działa jak soczewka cylindryczna –
odwraca w jednym wymiarze napis z dziecięcej torebki | Rys. 12. Soczewka mikroskopu
elektronowego składająca się z dwóch współosiowych cylindrów: linie przerywane
pokazują rozkład potencjału elektrycznego (są to linie ekwipotencjalne) – pole
elektryczne jest do tych linii prostopadłe. Elektron jest odchylany przez pole,
jak poziomo lec±cy kamień przez pole grawitacyjne Ziemi. Ten przykład (energia
elektronów 200 eV, U1 = +100V, U2 = +30V)
to soczewka wytwarzająca równoległą wiązkę elektronów (obliczenia D. Pliszka). |
11. Bez znajomości soczewek
grubych nie można zrozumieć, jak działa mikroskop elektronowy. Soczewki dla
elektronów – dwa cylindry, do których przyłożone zostają różne potencjały, to
właśnie grube, cebulowate struktury. Elektron jest odchylany przez pole
elektryczne w całym obszarze wewnątrz takiej cebuli. Do symulacji jego toru też
używa się programów komputerowych [4] (fot. 12).
12. A przypadek van Leeuwenhoeka jest typowym przykładem
pożytków płynących z twórczej swobody niesubordynacji naukowców:
zamiast koncentrować się na zaplanowanych badaniach, zajął się mikrobiologią. W
rezultacie wynik, że mamy dziś DNA, mutacje, i klony. A haczyki w pieprzu nadal
czekają na swego odkrywcę!
Literatura:
|