Rozbiegane wilczki
Profesor Frank Wilczek, urodził się w
Nowym Jorku w 1951 roku. Jak sam mówi, dziadkowie byli emigrantami
z Europy, babcia pochodziła z okolic Krakowa.
Studiował w Chicago i Princeton, pracował na uniwersytecie w Kalifornii, Harwardzie
a ostatnio w Instytucie Technologii w Massachusetts. W tych dniach odbiera
nagrodę Nobla za prace nad elementarnymi
cząstkami mikroświata, zwanymi kwarkami.
Co to za “skwarki” , jeśli moi studenci jako
składniki atomu wymieniają tylko elektrony (te, które rysują obraz
na ekranie telewizora, rozgrzewają żarówkę i poruszają głośnikiem
telefonu komórkowego), protony i neutrony? Protony i neutrony składają
się na jądro, a elektrony obiegają jądro, jak Ziemia Słońce.
Protony są sporo cięższe niż elektrony (1836 razy) ale mają taki sam ładunek
elektryczny tyle że dodatni. Neutrony, jak sama nazwa wskazuje, są elektrycznie
obojętne. Kiedyś wierzono, że składają się z elektronu i protonu. Tym bardziej,
że od czasu do czasu neutron się rozpada na proton i elektron (i jeszcze
małe, prawie niezauważalne co-nie-co, zwane neutrinem).
Wiemy dość dokładnie, że neutron jest niewiele cięższy niż proton i że żyje
(w stanie "wolnym") średnio 888 sekund, czyli dokładnie kwadrans akademicki
(kiedy studenci idą do domu, zapewne im się neutrony w organizmie porozpadały
w oczekiwaniu na spóźnionego profesora).
Badania nad rozpadającymi się neutronami, w jądrach atomów uranu
i pokrewnych pierwiastków zostały zapoczątkowane ponad 100 lat temu
przez Marię, wówczas jeszcze Skłodowską,
w laboratorium w Paryżu. Wkrótce okazało się (uczestniczyła w tych
badaniach córka Marii, Irene), że czasem neutron rozpada się na proton,
a czasem proton rozpada się na neutron (i dodatni elektron). Jakby raz z
dużej matrioszki wyjąć małą a raz z małej - dużą. Problem
dość niepokojący. Dopiero w latach 60-tych niejaki Gell-Mann (laureat nagrody Nobla z 1969 roku, dziś
mieszka w Santa Fe, gdzie założył prywatny instytut zajmujący się zastosowaniami
fizyki w ekonomii) wpadł na pomysł, że wbrew przekonaniom moich studentów
(a i zawodowych fizyków przez całe dziesięciolecia) protony i neutrony mogą się składać z czegoś mniejszego.
Pomysł był dość absurdalny, jako że te hipotetyczne
składniki musiałyby mieć ułamkowy ładunek elektryczny
(uważano, że najmniejszą jednostką ładunku elektrycznego jest ładunek elektronu,
tak jak kiedyś “pół litra” można było kupić tylko jako pół
litra, ale dziś jest i małe i duże pół litra i butelki litrowe i inne).
Gell-Mann nazwał te cząstki kwarkami, pożyczając
nazwę z pół-absurdalnej strofy irlandzkiego pisarza Jamesa Joyce’a
“trzy kwarki dla króla Marka”. Niemcom bardzo
się ten termin nie podoba, bo kwark dla nich to twarożek. Podobno sam Joyce
usłyszał to słowo, pochodzenia słowiańskiego (?) od handlarek serków
na jarmarku w Dreznie.
Jak się zwał, tak się zwał, ważne by się jakoś miał. Wkrótce po
pomyśle Gell-Manna bombardując protony innymi
cząstkami wykryto w nich obecność trzech małych obiektów,
jakby ziarenek grochu w puchowej pierzynie księżniczki. Kolejne lata spędzono
starając się wyłuskać te ziarenka z protonowej poduszki. Nadaremnie! Kwarki
wydawały się jakby uwięzione . I tu pomysł
doktora Wilczka – one rzeczywiście mogą być uwięzione, połączone tajemnymi,
kolorowymi sprężynami
: możemy
te sprężyny wyciągać do woli, tylko się coraz bardziej zmęczymy a kwarki
i tak się będą trzymały razem . Jakby spojone klejem (innymi cząstkami, nazwane
natychmiast “klejowcami”, czyli gluonami).
Pomysł z kwarkami był dobry: nie dość że wyjaśniał strukturę protonu
i
neutronu
, to jeszcze przewidywał inne, egzotyczne
cząstki, podobne do protonu tylko że cięższe (w odkryciu których
w latach 50-tych też uczestniczyli Polacy, M. Danysz i J. Pniewski).
W fizyce jednak jak w życiu: jak się już kupiło Fiata 126p to się okazuje,
że są i większe auta. Większe aparatury, zwane akceleratorami
(i zużywające tyle prądu co cały Koszalin w zimie) pozwoliły odkryć oprócz
dwóch “zwykłych” kwarków, tych z protonu i neutronu jeszcze
4 inne, cięższe i egzotyczne. Co więcej każdy
z kwarków może występować w 3 kolorach
i jeszcze mieć brata, anty-bliźniaka. Oj, jest
ich sporo!
Czy wiemy już wszystko o kwarkach? I wszystko i nic. Nie potrafimy nawet
powiedzieć ile tak naprawdę ważą. Przypuszcza się, że są całkiem lekkie
– nie 600 razy cięższe od elektronu jakby można wnioskować z masy protonu,
ale zaledwie 6 do 12 razy cięższe. Skąd się bierze więc masa protonu? Tak
dokładnie to nie wiemy - na odkrywcę czeka kolejna
nagroda Nobla. Najlepszy pomysł na dziś, to że kwarki “rosną” w masę, wskutek ich szybkiego ruchu.
Przypominają więc nie ziarenka grochu w poduszce a rozpędzone pestki
w wirówce do soków.
GK
P.S. Ponad rok temu, przy okazji wystawy fizycznej na XXXVIII Zjezdzie
Fizyków w Gdańsku poprosiłem dr Tomasza Wróblewskiego o narysowanie
“kwarków”: tak powstało 6 typów wilczków, z których
dwa, górski
(top po angielsku) i dziwny
(strange) Państwu przedstawiamy. Pamiętajmy, że w protonie kwarki
są w ruchu: jednym słowem, rozbiegane wilczki!